piątek, 18 marca 2005

Welcome to Hell [czwartek, dzień]

Krzyk. Straszny, zwierzęcy wrzask bólu, wibruje w powietrzu, wyrywa mnie ze snu. Urywa się nagle, jak ucięty. Mimo, że przez szczelne rolety i grube zasłony nie przepuszczają w ogóle światła, moje ciało protestuje przeciwko działaniu o tej porze. Nieprzytomny, wstaję zastanawiając się, co się stało.


Łóżko obok mnie jest puste. Vanessa zniknęła. Wychodzę na korytarz, Wiktoria i Gabriel też przebudzeni. Ghoule patrzą na nas ze zdziwieniem. Mam wrażenie, że w powietrzu nadal słychać krzyk. Poruszamy się powoli jak na zwolniony filmie, nieumarły organizm pragnie zapaść się z powrotem w sen. Gdyby nie przerażenie, jakim napełnił nas słyszany przed chwilą wrzask nie podnieślibyśmy się nawet z łóżek.


Światło. Prze uchylona klapę prowadzącą na poddasze wlewa się światło słońca. Instynkt każe trzymać się z daleka od jasnej plamy na podłodze, nawet patrzenie w jej stronę sprawia ból. Gabriel zbiera siły, szybko wspina się schodkami na górę. Jeszcze zanim wystawia głowę przez otwór prowadzący na górę, jego ubranie zaczyna dymić. Szybkie spojrzenie, i spada na dół, uciekając przed palącymi promieniami. Twarz ma mocno poparzoną. „Vanessa nie żyje.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz