czwartek, 19 stycznia 2006

Archont

Pierścień na moim palcu to właśnie znaczy. Archont klanu Brujah, wybrany przez Maksymiliana Keath'a, członka rady Camarilli. Kawałek metalu, odznaczenie nadane mi za wyświadczone przysługi, a zarazem zobowiązanie do służby. Pozycja, o jaką Nieumarli walczą czasem przez stulecia, osiągnięta przez młodzika przeistoczonego niecały rok temu.



Maksymilian zaproponował nam – Wiktorii, Gabrielowi i mi - służbę jako zapłatę za odpowiedzi, które mu przywieźliśmy. W kwietniu 2005, po ucieczce z Amsterdamu do Wenecji, w zamian za nasze wiadomości przyjął nas w swojej domenie. Po raz pierwszy od chwili, kiedy zaczęło się to całe szaleństwo, los dał mi wybór. Nasze ważne wieści – stos bzdur, jak się potem okazało – były naszym biletem na arenę gier starych Nieumarłych. Tych samych, w których niedawno uczestniczyłem jako zwykły pionek.



Następny poziom. Spadają maski, tylko po to, by odsłonić kolejne. I następne, bez końca tych gier, w końcu to kłamstwa nagromadzone przez stulecia. Wenecja, Londyn, Paryż... W Amsterdamie przez przypadek natrafiliśmy na zwieńczenie intrygi rozgrywanej co najmniej od średniowiecza.



Nie mam cierpliwości, by opisywać kolejne ułudy, które przyjmowaliśmy za dobrą monetę. W niedzielę, w Nowym Jorku, dowiem się, czy znów pogoniliśmy za cieniem. Tak, biorę udział w tej grze – mimo, iż wtedy, w Wenecji, Maksymilian dał mi wybór: zamiast ryzykować, jak szaleniec pchając się w rozgrywki potężnych, mogłem zniknąć ze świata nieumarłych, próbować żyć normalnie. Jeśli byłoby to możliwe, jeśli ktoś nie przypomniałby sobie o moim udziale np. w spaleniu biblioteki uniwersyteckiej w Amsterdamie, jeśli wrogowie moich tymczasowych sprzymierzeńców nie znaleźliby mnie w mojej kryjówce, jeśli...



Ale miałem wybór. I wybrałem działanie, walkę i pewnie szybką Ostateczną Śmierć, a nie udawanie śmiertelnego, którym nie jestem i nigdy nie będę. Wybrałem stronę – choć może tylko do czasu, gdy spadną kolejne maski.



Minął niecały rok. Jestem tak daleko od tamtego Piotra, tamtego mnie, jak tylko mogłem się znaleźć.

3 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że naprawdę podoba mi się to co robisz :] Nie da się ukryć, że wymaga to sporego zaparcia. A tak, a propos... już do pisania na konkurs literacki :P

    OdpowiedzUsuń
  2. i jak? pogoniliśmy za cieniem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze, jeszcze. :D


    Dzięki, że znowu piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń